Spotkanie nie można zaliczyć do udanych. Nasi zawodnicy nie nawiązali żadnej walki. Od początku meczu Beskid prowadził grę i byliśmy zepchnięci do defensywy. Rzut karny dla naszej drużyny gwizdnął sędzia po tym jak obrońca Beskidu wszedł wślizgiem w polu karnym od tyłu w nogi Pawła Motyki. Jedenastkę wykorzystał Andrzej Eichler a wynik do pierwszej połowy wynosił 1-5. Początek drugiej połowy wyglądał całkiem nieźle, jednak był to tylko początek. Beskid grał swoje a my nie mogliśmy sklecić żadnej konkretnej akcji. W całym meczu oddaliśmy 3 strzały na bramkę, a ten ostatni zamieniając na bramkę ustrzelił głową Paweł Motyka po świetnym dośrodkowaniu Jakuba Święch. Dostaliśmy zimny prysznic i teraz trzeba wziąć się do pracy, nie chować głowy w piasek. Pozycja w lidze jest dobra i trzeba ją tylko utrzymać i grać tak jak to było do 4.Kolejki.
Kolejny mecz już w najbliższą niedziele o godz. 13.00 w Wiśniowej z miejscowym Lubomirem.